----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podeszłam do biurka na którym nastąpił wybuch. Leżała tam biała kartka pośród popiołu z koperty. Jak kto możliwe, że kartka ocalała a koperta nie? Jak to się stało, że ta kartka wybuchła? Czy ona miała mnie zabić? Dlaczego ja zawsze muszę mieć tyle pytań w głowie na które zawsze nie ma odpowiedzi?
Usiadłam na krześle stojącym naprzeciwko biurka. Wyciągnęłam w stronę kartki rękę, która trzęsła się jakbym chorowała na parkinsona. Delikatnie ją podniosłam i przyciągnęłam bliżej siebie. Na kartce znajdował się jakiś tekst i ten sam podpis. B.A. Kto to jest? Czy dowiem się w końcu czego ten cały B.A. ode mnie chce? Czy to chłopak czy dziewczyna? Czy znajdę w końcu na te wszystkie pytania sensowną odpowiedź?
Kartka była mała, mniej więcej wielkości jakieś wizytówki. Była trochę przypalona, ale tylko trochę. Miała jakieś żółte plamy, więc musi być stara. Napis był czarny i w miarę duży. Czcionka była jakby ktoś ją pisał na komputerze, więc podejrzewam, że tak właśnie było. Ktoś to napisał na komputerze a później wydrukował. Na kartce było napisane ' Wkrótce się wszystkiego dowiesz. Czas uczy cierpliwości.'. Jeśli wkrótce moje pytania zostaną rozwiązane, to poczekam. Chce w końcu usłyszeć odpowiedź na pytania. Przy okazji sprawdzę swoją cierpliwość.
* *
-' O i oto przyszła nasza księżniczka '- odezwał się Sean widząc jak wchodzę do restauracji. Ten człowiek zawsze ma uśmiech na twarzy. Nawet gdy jest naprawdę źle on potrafi się uśmiechnąć chociaż na minutę. Podziwiam go. On zawsze się z każdym dogada i jak mi wiadomo nie ma żadnych wrogów, nie licząc swojego ojca. Zawsze się z nim kłócił. W dzieciństwie bardzo często uciekał z domu i przesypiał u nas w domu. Najgorsze jest to, że przez najważniejsze dni, lata jego życie nie było przy nim mamy. Niestety umarła kiedy miał 8 lat. Pamiętam ten dzień. Siedzieliśmy na huśtawce bawiąc się w kto dalej wyskoczy. Był ładny dzień, słoneczny, bezchmurny. Myśleliśmy, że już nic nie zepsuje nam tego dnia a tu nagle jego tata woła go z okna, żeby przyszedł do domu na chwilę. Zostawił mnie sam na podwórku.Powiedział, że zaraz wraca. Nie wrócił. Byłam na niego zła, wściekła wręcz. Zranił mnie, zabolało mnie to, że mnie okłamał. Jak wróciłam do domu, moi rodzice siedzieli w salonie. Mama płakała a tata trzymał dla niej opakowanie z chusteczkami. Gdy spostrzegli się, że znajduję się w tym samym pomieszczeniu i patrzę na nich, poprosili żebym do nich podeszła. Wtedy mi wszystko wyjaśnili.Zaczęłam płakać razem z mamą. Bardzo lubiłam ciocię Emily. Była dla mnie jak druga mama. Zawsze jak miałam problem to szłam do niej. Ona była też tak jakby moją najlepszą przyjaciółką. Wiedziała wszystkie moje problemy, więc gdy rodzicie mi powiedzieli, że przegrała walkę z rakiem i odeszła do drugiego świata, nie mogłam przyswoić tej myśli. Nie chciałam aby ten dzień nadszedł, lecz kiedyś musiał. Zawsze to co piękne musi się skończyć.
-' Diana za ladę, klienci zaraz przyjdą. '- dotarł do moich uszu rozbawiony głos Seana. Ruszyłam na zaplecze przebrać się w roboczy strój i ruszyłam na swoje stanowisko.
Na początku przyszło pięć osób. Z pięciu osób zrobiło się dziesięć, z dziesięciu zrobiło się dwadzieścia pięć, a z dwudziestu pięciu ponad pięćdziesiąt na pewno i tak dalej. Codziennie to samo. Przychodzą, jedzą, płacą, odchodzą. Czy to nie jest nudne? Bo moim zdaniem tak. Czasami myślę nad zmienieniem pracy. Kiedyś mi proponowali, abym pracowała w klubie fitness, ale odmówiłam im, bo nie chciałam zostawić Seana samego z tą restauracją. Lecz teraz żałuję tej decyzji. Sean to przecież nie dziecko i na pewno dałby radę bez zemnie. Muszę z nim porozmawiać o tym. Chyba to zrozumie. Zawsze mnie rozumiał, to dlaczego teraz miałoby być inaczej? Ale zanim do niego pójdę zadzwonię do nich i się spytam czy propozycja jest nadal aktualna.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i powędrowałam na zaplecze. Po drodze powiedziałam May, żeby mnie na chwilę zastąpiła. Oparłam się o ścianę i wydusiłam numer do fitnessu. Po kilku nie oddanych próbach nareszcie odebrali telefon -' To Klub fitness...'-
-' Tak, wiem, wiem...'- przeszkodziłam osobie po drugiej stronie słuchawki.
-' W czym mogę pomóc? '
-' Nazywam się Diana Anderson i kilka tygodni temu dzwonili do mnie państwo w sprawie pracy u was, czy propozycja jest nadal aktualna?'
-' Nie kojarzę, abyśmy dzwonili do pani, ale niech pani chwileczkę poczeka, pójdę po szefa i się zapytam czy przypadkiem do pani nie dzwonił. Proszę czekać.' - odpowiedziała. To chyba dziewczyna, bo chłopacy raczej nie mają tak wysokiego głosu. Nie był ten głos tak bardzo wysoki i piskliwy jak Harpier lecz należał do tych wysokich. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam głos damski i męski. Głównie zainteresował mnie głos męski. Jakbym go już gdzieś słyszała. Nie wiem skąd bym mogła go usłyszeć. No dobra, dzwonił do mnie kilka tygodni temu ten cały szef lecz tamten miał inny głos niż ten ,którego właśnie usłyszałam. Tamten brzmiał tak poważnie, ale za razem było słychać jakby rozbawienie i łagodność. Ten natomiast brzmiał jakby mówił jakiś mężczyzna głosem dziecka, który przechodzi mutację. Na prawdę już gdzieś słyszałam ten głos, ale nie przypominam sobie gdzie.
-' Może pani u nas pracować, proszę jutro przyjść ok. 15 do pracy i wszystko jeszcze z panią uzgodnimy '- odezwała się kobieta. Wow, szybko poszło. Pierwszy raz w życiu tak szybko dostałam robotę. Nie zdążyłam odpowiedzieć a kobieta się rozłączyła. Łatwo poszło. Teraz muszę iść do Seana i go poinformować, że odchodzę.
Poszłam w stronę gabinetu. Lekko zapukałam. Usłyszałam ciche słowo za drzwi 'proszę wejść' , więc weszłam. Sean siedział za biurkiem i grzebał w papierach. Usiadłam nie pewnie na przeciwko niego. -'Sean muszę ci coś powiedzieć..'- zaczęłam. Podniósł swój wzrok na mnie, po czym się uśmiechnął. Na razie łatwo idzie. -' Odchodzę '- spuściłam wzrok. Nie widziałam reakcji jego. Nie chciałam. Byłam wpatrzona w swoje splecione dłonie. -' Rozumiem... To podpisz tylko to i jesteś wolna.'- powiedział z obojętnością. Wow naprawdę szybko idzie. Myślałam że będzie jakiś monolog mówić a tu niespodzianka. Chwilę później podpisałam kilka papierów i byłam wolna. Wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę, już chciałam wyjść, ale coś mi nie pozwalało. Coś mi nie pasowało. Sean nie należy do osób, które od tak pozbywają się osoby z tak wielką obojętnością. Coś tutaj mi nie pasuje. Odwróciłam się do niego -' Nie jesteś na mnie zły? '- powiedziałam zdziwiona. Ponownie na mnie spojrzał i się uśmiechnął. -' Nie, jeśli nie chcesz tutaj pracować i gdzieś będziesz mieć lepiej to cię nie powstrzymuję.'- spuścił wzrok z powrotem na kartki. Nic nie odpowiedziałam. Wyszłam z gabinetu, przebrałam się i wyszłam. Poszłam się przejść do parku. Dawno tam nie byłam.
-' Diana za ladę, klienci zaraz przyjdą. '- dotarł do moich uszu rozbawiony głos Seana. Ruszyłam na zaplecze przebrać się w roboczy strój i ruszyłam na swoje stanowisko.
Na początku przyszło pięć osób. Z pięciu osób zrobiło się dziesięć, z dziesięciu zrobiło się dwadzieścia pięć, a z dwudziestu pięciu ponad pięćdziesiąt na pewno i tak dalej. Codziennie to samo. Przychodzą, jedzą, płacą, odchodzą. Czy to nie jest nudne? Bo moim zdaniem tak. Czasami myślę nad zmienieniem pracy. Kiedyś mi proponowali, abym pracowała w klubie fitness, ale odmówiłam im, bo nie chciałam zostawić Seana samego z tą restauracją. Lecz teraz żałuję tej decyzji. Sean to przecież nie dziecko i na pewno dałby radę bez zemnie. Muszę z nim porozmawiać o tym. Chyba to zrozumie. Zawsze mnie rozumiał, to dlaczego teraz miałoby być inaczej? Ale zanim do niego pójdę zadzwonię do nich i się spytam czy propozycja jest nadal aktualna.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i powędrowałam na zaplecze. Po drodze powiedziałam May, żeby mnie na chwilę zastąpiła. Oparłam się o ścianę i wydusiłam numer do fitnessu. Po kilku nie oddanych próbach nareszcie odebrali telefon -' To Klub fitness...'-
-' Tak, wiem, wiem...'- przeszkodziłam osobie po drugiej stronie słuchawki.
-' W czym mogę pomóc? '
-' Nazywam się Diana Anderson i kilka tygodni temu dzwonili do mnie państwo w sprawie pracy u was, czy propozycja jest nadal aktualna?'
-' Nie kojarzę, abyśmy dzwonili do pani, ale niech pani chwileczkę poczeka, pójdę po szefa i się zapytam czy przypadkiem do pani nie dzwonił. Proszę czekać.' - odpowiedziała. To chyba dziewczyna, bo chłopacy raczej nie mają tak wysokiego głosu. Nie był ten głos tak bardzo wysoki i piskliwy jak Harpier lecz należał do tych wysokich. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam głos damski i męski. Głównie zainteresował mnie głos męski. Jakbym go już gdzieś słyszała. Nie wiem skąd bym mogła go usłyszeć. No dobra, dzwonił do mnie kilka tygodni temu ten cały szef lecz tamten miał inny głos niż ten ,którego właśnie usłyszałam. Tamten brzmiał tak poważnie, ale za razem było słychać jakby rozbawienie i łagodność. Ten natomiast brzmiał jakby mówił jakiś mężczyzna głosem dziecka, który przechodzi mutację. Na prawdę już gdzieś słyszałam ten głos, ale nie przypominam sobie gdzie.
-' Może pani u nas pracować, proszę jutro przyjść ok. 15 do pracy i wszystko jeszcze z panią uzgodnimy '- odezwała się kobieta. Wow, szybko poszło. Pierwszy raz w życiu tak szybko dostałam robotę. Nie zdążyłam odpowiedzieć a kobieta się rozłączyła. Łatwo poszło. Teraz muszę iść do Seana i go poinformować, że odchodzę.
Poszłam w stronę gabinetu. Lekko zapukałam. Usłyszałam ciche słowo za drzwi 'proszę wejść' , więc weszłam. Sean siedział za biurkiem i grzebał w papierach. Usiadłam nie pewnie na przeciwko niego. -'Sean muszę ci coś powiedzieć..'- zaczęłam. Podniósł swój wzrok na mnie, po czym się uśmiechnął. Na razie łatwo idzie. -' Odchodzę '- spuściłam wzrok. Nie widziałam reakcji jego. Nie chciałam. Byłam wpatrzona w swoje splecione dłonie. -' Rozumiem... To podpisz tylko to i jesteś wolna.'- powiedział z obojętnością. Wow naprawdę szybko idzie. Myślałam że będzie jakiś monolog mówić a tu niespodzianka. Chwilę później podpisałam kilka papierów i byłam wolna. Wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę, już chciałam wyjść, ale coś mi nie pozwalało. Coś mi nie pasowało. Sean nie należy do osób, które od tak pozbywają się osoby z tak wielką obojętnością. Coś tutaj mi nie pasuje. Odwróciłam się do niego -' Nie jesteś na mnie zły? '- powiedziałam zdziwiona. Ponownie na mnie spojrzał i się uśmiechnął. -' Nie, jeśli nie chcesz tutaj pracować i gdzieś będziesz mieć lepiej to cię nie powstrzymuję.'- spuścił wzrok z powrotem na kartki. Nic nie odpowiedziałam. Wyszłam z gabinetu, przebrałam się i wyszłam. Poszłam się przejść do parku. Dawno tam nie byłam.
* *
Usiadłam na ławce stojącej przy brzegu oczka wodnego. Karmiłam moim śniadaniem kaczki będące przy brzegu. Ptaki śpiewały na drzewach, którymi wiatr lekko poruszał. Był ładny słoneczny dzień.
W oddali widziałam dzieci bawiące się na placu zabaw. Kiedyś też się tam bawiłam razem z Seanem. Naszą ulubioną zabawą było bawienie się w piratów. Gra polegała na tym, że trawa była wodą, której nie mogliśmy dotknąć, ponieważ pływały w niej rekiny i krokodyle. Kochałam tą zabawę. Nigdy mi się nie nudziła, jak to dzieciom.
W pewnym momencie zauważyłam cień. Na początku myślałam, że to mój, no ale przecież człowiek nie ma dwóch cieni. Energicznie obróciłam się do tyłu. Nikogo nie zauważyłam. Obróciłam się przodem do oczka. Czyj mógł być ten cień? Może miałam jakieś zwidy?
Nagle ktoś obok mnie usiadł. Spojrzałam się i zobaczyłam mężczyznę w brązowych kręconych włosach. Przyciągnęłam torebkę bliżej siebie. Bo kto wie kim on jest.
Wstałam i już miałam odchodzić gdy mężczyzna się odezwał -' Diana Anderson? '
-' Taak. '- odpowiedziałam zaszokowana. Skąd on zna moje imię? Czego ode mnie chce?
Tajemniczy mężczyzna wstał ściągnął czarne okulary, które odsłoniły mi jego zielone oczy. -' Harry Styles '- przedstawił się -' Mogę panią zaprosić na herbatkę? '- patrzył na mnie z góry. Był bardzo wysoki. Miał tak około 190 cm. wzrostu. Nie pewnie pokiwałam głową przyjmując propozycję.Harry objął mnie i poszliśmy w stronę restauracji.
-' Czego ode mnie chcesz? '- zapytałam gdy dotarliśmy na miejsce. Nie chciałam obwijać w bawełnę. Wolę mówić prosto z mostu. Zabrał łyk herbaty po czym zaczął szukać czegoś w swojej kurtce. Wyłożył na stół czarną kopertę. Taką samą jak tamte dwie, które dostałam. Na wierzchu było również napisane te same inicjały B.A.. Kim on w końcu jest?! Może Harry mi odpowie. Otworzyłam usta aby już zadać pytania, lecz Harry mi przeszkodził -' Diana, zadaj mi 3 pytania na dowolny temat '- zdziwiło mnie to, że mi to zaproponował ,ale jak mi pozwolił... Zabrałam głęboki wdech i zaczęłam mówić -' Kim jest ten cały B.A , czego ode mnie chce i dlaczego akurat ja? '- zapytałam za jednym razem. On nic nie odpowiedział. Wstał wypił herbatę i zasunął krzesło. -' Ej! A gdzie odpowiedź na pytania? '- podniosłam lekko głos z zdenerwowania. Harry założył swoje okulary i powiedział -' Mówiłem, zadaj mi 3 pytania na dowolny temat a nie zadaj mi 3 pytania a ja na nie odpowiem nieprawdaż ? '- uśmiechnął się do mnie i odszedł. Zostawił mnie samą w restauracji razem z czarną kopertą. Zabrałam ją do ręki i od razu zaczęłam czytać.
Diano
Już nie długo wszystko się wyjaśni, bądź cierpliwa.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Do zobaczenia
B.A.
Schowałam kartkę do środka. Teraz mam jeszcze więcej pytań w głowię niż przedtem. Mam tego pomału wszystkiego dość...
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :)
Napisałam 3 rozdział oh yeaaa! Trochę smutno mi, że tak mało było wyświetleń pod 2 rozdziałem no ale przeżyjemy.
Chce was przeprosić na to, że rozdziały się pokazują tak rzadko. Postaram się dodawać co tydzień nowy rozdział POD WARUNKIEM , że pod ostatnim rozdziałem będzie min. 10 KOMENTARZY. Więc to od was zależy jak szybko się ukaże rozdział. Będzie 10 komentarzy = będzie nowy rozdział.
Wg to co sądzicie o rozdziale? Mi się nie podoba szczerze mówiąc, bo nie miałam całkowicie weny.
A jeszcze to dużo osób pisze mi, że opowiadanie jest podobne do słynnego opowiadania Pepe 'Cień'. TO OPOWIADANIE BĘDZIE INNE! Wg będzie inna fabuła. Nie kradnę czyjś pomysłów. Nie jestem taka. Obiecuję, że to opowiadanie jest 100% inne.
No to na tyle. Do zobaczenia ily xoxo
*10 komentarzy = nowy rozdział
Super nie mg się doczekać next! I twój fanfic nie jest podobny do Cienia o.o dużo weny, bo ff jest zajebiste! Do następnego: )
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńczekam na next :)
Czekam na kolejny i zapraszam do mniehttp://neverbe5sos.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPisz szybko next !! xx
OdpowiedzUsuńHarry taki tajemniczy mmmm
OdpowiedzUsuńCzekam na next !
kjhgfdsdfghhgfds next please!
OdpowiedzUsuńDobra, przyznam szczerze, że pojawienie się akurat tego Sykes'a akurat w tym ff mnie... zszokowało. JAK?
OdpowiedzUsuńDołączam do grona czytelników i... czekam na kolejny rozdział :D
Przykro mi, anie nie dość, że krótki, to jeszcze trochę mało oryginalny. Liczę, że się jeszcze wyrobisz ;) Będę tu zaglądać...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie c;
http://niemozliwezycie.blogspot.com
W dupie mam to że już komentowałam. Chcę next!
OdpowiedzUsuń10 komentarz! :)
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://i-live-only-for-youxoxo-niallhoran.blogspot.com/
Podoba mi się tematyka. Wciągnęłam się, serio :D. Lubie takie tajemnicze klimaty. Nie mogę się doczekać rozdziału, gdzie Diana uzyska odpowiedzi na swoje 3 pytania. Dwa pytania mnie tylko dręczą dlaczego tak łatwo dostała tę pracę i dlaczego Sean tak łatwo ją puścił? Przez Dianę to i jak mam teraz mętlik hahahah :D. Ale tak serio to czekam na kolejny rozdział. Życzę dużej weny! :) i żeby następny był tak dobry jak ten :D. Pamiętaj, że piszesz dla siebie. To jest twój świat i twoja wyobraźnia, którą dzielisz się z innymi :)
OdpowiedzUsuńZapraszam:
xxforeverxxx.blogspot.com
Gratulacje. Zostałaś/eś nominowana/y do Liebster Award. Po
OdpowiedzUsuńszczegóły zapraszam tutaj: http://neverbe5sos.blogspot.com/
Hejcia :*
OdpowiedzUsuńNominowałam ciebie do Liebster Award :D. Szczegóły tutaj
http://xxforeverxxx.blogspot.com/2015/01/liebster-avard.html
To jest boskie, czekam na next'a B.A. to chyba Ashton Irwin.
OdpowiedzUsuń