12.04.2015

PRZENOSZĘ SIĘ NA WATTPADA

NO WIĘC

tak jak mówi nagłówek przenoszę się na wattpada. Od dzisiaj będę tam dodawała nowe rozdziały a nie tutaj. No chyba że będziecie też chcieli tutaj rozdziały to będę je tutaj też wstawiać. Napiszcie mi w komentarzu.

link do wattpada : http://www.wattpad.com/myworks/37157538-b-a-ashton-irwin

(zmieniłam na wattpadzie tytuł opowiadania)

10.04.2015

ROZDZIAŁ 4

Gdy Harry zniknął z pola mojego widzenia postanowiłam, że również pójdę do domu. Robiło się ciemno, ludzi coraz mniej na ulicach. Nienawidzę ciemności więc chciałam już być w domu, w ciepłym łóżku.

Wstałam i zasunęłam krzesło. Zabrałam swoje rzeczy z stolika i skierowałam się w stronę wyjścia.Wyszłam z pomieszczenia po czym ruszyłam w stronę domu. Najkrótszą drogą do mojego domu prowadziła przez park, a że chciałam być jak najszybciej w domu postanowiłam nią pójść.

Szłam przez ciemny park. Nikt koło mnie nie przechodził. Najprawdopodobniej byłam już sama w parku. Nie licząc oczywiście zwierząt w mini zoo i różnych owadów, które zakłócały ciszę otaczającą cały park. Wiatr kołysał delikatnie drzewa i lekko rozwiewał moje włosy. Robiło się coraz zimniej. Palce u moich stóp i dłoni były tak zimne, że ich praktycznie nie czułam. Ostre powietrze powodowało, że trudno było mi oddychać przez nos.Widoczność robiła się coraz słabsza przez mgłę, która się zaczęła pomału unosić  w powietrzu. W jednej chwili cudowny zielony park zmienił się w miejsce z jakiegoś strasznego horroru. Brakowało tylko mrocznej muzyczki w tle a bym czuła się jak z filmu o zombi albo jakiś wampirach.
Z minuty na minutę robiło się coraz zimniej. Gwiazdy na niebie były ledwo widoczne, ponieważ gęste chmury zasłaniały je powodując iż widziałam coraz gorzej.
Ciszę wokół mnie zakłóciły nie tylko odgłosy zwierząt i owadów lecz nagle czyjeś kroki. Powoli podniosłam wzrok i rozejrzałam się dokładnie obracając się kilka razy wokół siebie, ale nikogo nie zauważyłam. Kroki były coraz bardziej słyszalne.Przyśpieszyłam krok. Serce zaczęło mi bić tysiąc razy na sekundę. Zaczęłam  biec. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, pod ciepłym kocem z herbatą w ręku. O niczym bardziej teraz nie marzyłam.
Obróciłam się kilka razy by zobaczyć czy ktoś za mną biegnie lecz ciągle nic a kroki robiły się coraz głośniejsze. Już nie słyszałam tylko jednych kroków lecz kilka. Biegłam przez park jak najszybciej, bałam się strasznie. Oglądałam się co jakiś czas za siebie. Za ostatnim razem zauważyłam cień. Spojrzałam od razu przed siebie. Zatrzymałam się ,ponieważ mogłam dalej biec. Drugi cień zauważyłam. Chciałam skręcić w prawo lecz tam też był cień. Spojrzałam w lewo, tam też był cień. Cienie te zbliżały się do mnie.To jakaś pułapka. Ale dlaczego na mnie? Co ja zrobiłam? Co oni chcą mi zrobić?
Nagle wszyscy czterej stanęli gdy byli ok.3 metry ode mnie. Ręce zaczęły mi się trząść.Serce bić jeszcze szybciej, miałam wrażenie, że przez ten strasz serce zaraz wybije mi się z klatki piersiowej. Chciałam zawołać o jakąś pomoc, ale za bardzo się boję. Co jeśli zrobię ruch, który uznają za niewłaściwy i mnie zabiją? Ja nie chce umierać. Może miałam w życiu pod górkę lecz nie chciałam tak kończyć życia. Nie w ten sposób.
W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Obróciłam się pomału. Stał przede mną czarna postać chyba należąca do mężczyzny. Było tak ciemno, że nie widziałam jego twarzy. Wyciągał coś z swojej kurtki. Broń? Nóż? A może jakąś strzykawkę z trucizną? Cofnęłam się trochę do tyłu. Uderzyłam o kogoś plecami. Przełknęłam ślinę. -' Czego ode mnie chcecie? '- zapytałam cicho. Żaden nie odpowiedział. Poczułam nagle coś w dłoni. Spojrzałam na nią i zobaczyłam czarną małą kopertę. Od tego samego nadawcy. Może to któryś z nich? Może jest tu właśnie i patrzy na mnie a ja tego nie wiem?
Uniosłam wzrok do góry. Nikt już koło mnie nie stał. Znowu zostałam sama. Z kopertą w ręku. W środku ciemnego parku. I co teraz? Mam iść dalej do swojego domu czy stać i czekać aż ktoś po mnie przyjdzie? Otwarłam kopertę z nadzieją, że znajdę odpowiedź. Wyciągnęłam szybko kartkę.

'' Ciąg dalszy nastąpi ...

B.A    ''                             

Przegryzłam wargę. Z oczu spłynęło mi kilka łez. W głowię roiło się mnóstwo pytań. Czego on ode mnie chce? Kim on wg jest? Dlaczego akurat mnie to spotyka?  Czy go znam? Skąd on mnie zna? Czy chce mi zrobić krzywdę? Co dalej nastąpi? Czy to wszystko to dopiero początek? 

* *

Obudził mnie dźwięk budzika. Czas wstać do pracy. Powinnam wstać już do pracy w której już nie pracuje. Mam wyrzuty sumienia. Ale dlaczego, przecież to tylko praca. Może dlatego, że Sean jest szefem w tamtej pracy? Taa...o to chodzi. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Czyżby chciał już to zrobić? Myślałam, że będzie mnie próbował powstrzymywać przed odejściem, a on tylko powiedział ok. Coś tutaj nie gra...
Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Pokazywał 7:00. O tej godzinie jakbym się obudziła to dawno latałabym szybko ubierając się i szykując się do pracy. Teraz nie muszę. Powinno mnie raczej cieszyć fakt, że w końcu mogę się jeszcze położyć i po spać, lecz tak nie jest.
Nagle rozbrzmiał dźwięk mojego dzwonka od telefonu. Nie mam przyjemnego dzwonka więc skrzywiłam się gdy go usłyszałam. Zerknęłam na wyświetlacz, który pokazywał mi napis nieznany. Przesunęłam zieloną słuchawkę po ekranie -' Halo? ' -powiedziałam z niepewnością.
- ' Mogę zabrać tobie 5 minut? ' - zdziwiło mnie to pytanie. Jakaś osoba do mnie dzwoni i pyta czy może mi zabrać 5 minut.Czy to normalne?
-' Em...dobrze. Kto mówi? ' - nie odzyskałam odpowiedzi. Osoba się rozłączyła. Rzuciłam telefon na łóżko. Okej, to było dziwne. Spojrzałam ponownie na zegarek. Moje oczy były tak szeroko otwarte jak piłeczki pingpongowe gdy zobaczyłam godzinę. Zegar teraz pokazywał 7:05. Rzeczywiście zabrał mi 5 minut. Ale jak? Przecież rozmawialiśmy tylko kilka sekund. Jak to możliwe? To jest jeszcze dziwniejsze. Zaczęłam się bać. Czy powinnam? Chyba nie, ale nie należę do osób odważnych i silnych psychicznie. Niestety łatwo mi zryć psychikę. Doprowadzić mnie do stanu depresyjnego. Tyle razy walczyłam z tym. Za każdym razem przegrywałam.
Ponownie chwyciłam telefon w dłonie i weszłam w ostatnie połączenia. Nie było napisane żebym właśnie z kimś rozmawiała. Pokazany był tylko napis Sean do którego dzwoniłam z kilka godzin temu. O co tutaj chodzi? Czy ja wariuje?
Wstałam w końcu z łóżka i skierowałam się w stronę kuchni gdzie zrobiłam sobie kawę i śniadanie. Wszystko wydawało się być takie same jak zawsze. Ta sama kuchnia, te same meble, ten sam zegar wiszący na ścianie, którego nienawidzę lecz nie potrafię się go pozbyć i to samo krzesło na którym codziennie siedzę. Więc dlaczego wydaje mi się że coś tutaj nie gra?
Rozglądam się po kuchni, zerkam w najmniejsze szczeliny i nic. Wszystko takie same.
Nie pewnie usiadłam na krześle i zaczęłam spożywać posiłek popijając go kawą.
Nagle w domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Wzdycham ciężko i leniwie podeszłam do drzwi. Otwieram niczego nie świadoma drzwi. Przez zaspane jeszcze oczy dostrzegłam wysokiego blondyna z kolczykiem w wardze. Miał mnóstwo tatuaży. Przetarłam oczy aby mu się lepiej przyjrzeć. Oparłam się drzwi i wpatrywałam się w niego a on we mnie. Nic nie mówiliśmy tylko się na siebie patrzyliśmy. Dziwne było to, że wcale nie czułam się krępująco stojąc na przeciwko niego w piżamie i różowych kapciach w króliczki. Popiłam kilka razy kawę ciągle na niego patrząc. Blondyn zabrał głęboki oddech i w końcu się odezwał -' Będziemy tak jeszcze długo stać? '- zapytał podnosząc jedną brew ku górze. -' Nie. '- odpowiedziałam -' Kim jesteś i po co tutaj przyszedłeś? '- zapytałam prosto z mostu. Nic nie odpowiedział. Popchnął mnie lekko na ścianę wchodząc do mojego domu jakby tutaj mieszkał. Poszedł do kuchni, usiadł na krześle i zaczął jeść moje kanapki. Podchodzę do niego -' Ej koleś zapraszał cię ktoś tutaj?! '- powiedziałam z pretensją w głosie. Znowu nic nie odpowiedział. Chciałam coś powiedzieć lecz pokazał mi że mam nic nie mówić i położył przy tym czarną kopertę. Spoglądam na niego z zdziwieniem. Po co mi to daje? Co to jest? Miałam nadzieje, że powie mi coś zaraz, jakąś wskazówkę lecz myliłam się. Wrócił do jedzenia moich kanapek.
Przeniosłam wzrok na kopertę. Wiedziałam już od kogo ona jest. No prawie wiedziałam. Jedyne co wiedziałam o nim bądź jej to tylko że podpisuje się B.A. Wow bardzo dużo wiem....
Złapałam kopertę i obracałam ją w dłoni zastanawiając się czy otworzyć. Bałam się tego co jest w środku za każdym razem więc i tym razem się bałam. Ale dlaczego? Przecież to normalna koperta niby. Więc czego się boję?
Po dłuższym zastanowieniu otwarłam ją. Okazała się jednak pusta. Nic nie było. To ma coś znaczyć? Co on chce mi przez to przekazać?
Spojrzałam na blondyna który od dłuższego czasu się mi przyglądał. Niestety nie mogłam zobaczyć jego oczu ponieważ miał ciemne okulary. Czekałam aż coś powie lecz on tylko wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Zostawił mnie samą z moimi milionami pytań. Może on chciał mi coś przez to pokazać? Albo pomylił koperty i nie dał mi tej właściwej? Po za tym... kto to był? Wspólnik tajemniczego B.A.? A może zakładnik?  I skąd on znał mój adres? Znowu tyle pytań zero odpowiedzi. Za każdym razem teraz tak będzie? Nie zniosę tego dłużej.
* *
Na zegarku wybiła 15:00. Jestem punktualnie w miejscu mojej pracy. Siedzę w poczekalni czekając gdy będę mogła spotkać się z szefem. Prawdę mówiąc mam tą pracę ale wciąż nie wiem jako kto tutaj pracuje. Sprzątaczka? Trenerka? A może on mi mówił a ja nie pamiętam. Przecież skleroza to moja siostra rodzona.
Po kilku minutach przyszła po mnie niska brunetka w okularach mówiąc, że szef już za mną czeka. Wstałam i ruszyłam za sekretarką w stronę biura. Zapukała delikatnie i otwarła lekko drzwi wychylając głowę za nie. Poinformowała szefa o moim przybyciu po czym wpuściła mnie do środka. Wolno i nie pewnie podeszłam do biurka -' Dzień dobry '- powiedziałam cicho -' Mam na imię..'
-' Wiem jak masz a imię panno Diano. '- odpowiedział mi siedząc do mnie tyłem -' Proszę usiąść '- posłuchałam go i tak jak mi rozkazał usiadłam na krześle będącym obok mnie. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Czułam się dziwnie, krępująco. W całym pomieszczeniu roznosił się dźwięk tykającego zegara ściennego wiszący nad nim. Był ogromny. Oczami śledziłam sekundnik, który przesuwał się co sekundę na zegarze. Czas płyną a my ciągle milczeliśmy. Cały czas wpatrywałam się w zegar, bo nic lepszego nie miałam do roboty. Czekałam aż coś powie, ale on nic. Milczał. Jego oddech nawet był ledwo słyszalny. Zza oparcia krzesła były widoczne tylko kawałki jego blond końcówek włosów.
Nagle wstał i podszedł do okna, ciągle będąc obrócony do mnie plecami.
-Tak więc, panno Diano pani praca polega na tym,że nic pani nie robi.-chrząknął po tym co powiedział i najprawdopodobniej poprawiając swój krawat.
-Słucham? Ale jak to?- zmarszczyłam brwi patrząc na niego z zaskoczoną miną. Nie docierało do mnie to co on właśnie powiedział.
-Tak to. Będzie pani żywą reklamą. Nic pani nie brakuję jeśli chodzi o ciało. Gdy ktoś będzie pytał gdzie pani trenuję powie pani że u nas. Za miesiąc będzie pani dostawać 1500 zł a jedną osobę, więc się opłaca. 10 osób pani poinformuje o tym to będzie 15000 zł na miesiąc. Od dziś pani pracuję, może pani opuścić już mój gabinet. Do widzenia.-powiedział jakby na jednym wydechu po czym ponownie usiadł na swoim krześle i wpatrywał się chyba w ten sam punkt. Stałam jeszcze chwilę nie wiedząc co zrobić ze sobą, lecz gdy mnie upomniał ,że miałam wyjść wyszłam szybko z gabinetu.

Wracałam do domu wciąż myśląc o tym co się wydarzyło. Jak to możliwe? To nie jest normalne. To wszystko. To wszystko nie jest normalne. To jest jakiś chory sen z którego nie mogę się wybudzić. Nie możliwe aby to się działo naprawdę. Nie wierzę w to. Mam pracę w której robię...nic? I za to będę mieć 15000 zł jak poinformuje 10 jebanych osób? O co w tym wszystkim chodzi? Ktoś  chce mi zrobić jakiś żart? Znowu tyle pytań zero odpowiedzi. Chce już w końcu usłyszeć ze jebane odpowiedzi! Mam dość! Od tygodnia dostaję jakieś koperty od jakiegoś B.A., które i tak gówno dają. Po za tym... kto to jest B.A.? To skrót od czegoś? Może to jego inicjały lub jej? Może będzie coś w internecie o nim napisane?

Wbiegłam do domu i od razu włączyłam komputer, wpisałam w przeglądarce "informację o B.A". Wyskoczyło mi mnóstwo jakiś informacji lecz niestety żadna nie mówiła o jakieś osoba tylko o jakiś dziwnych rzeczach. Długo przeglądałam strony aż w końcu zauważyłam dość interesującą informację. Zaczęłam ją czytać w myślach -" System BA (z angielskiego Brake Assist) jest urządzeniem wspomagającym hamowanie, które działa w nagłych sytuacjach. Układ ten zwiększa skuteczność hamulców poprzez dociśnięcie zacisków do tarczy hamulcowej. " * - zmarszczyłam lekko brwi analizując tą informację. Może to ma coś związek z tym B.A. co do mnie pisze? Nie, co kurde ma to wszystko do jakiegoś hamulca w samochodzie?! Pokręciłam głową zrezygnowana i wyłączyłam komputer. Oparłam głowę o oparcie krzesła na którym siedziałam i przymknęłam oczy. Analizowałam w myślach to wszystko. Nic się nie składało do "kupy". Nic do siebie nie pasowało. W głowie roiło się mi coraz więcej pytań na które nie ma odpowiedzi. Czy je w końcu poznam? Jeśli tak to kiedy? Za ile? Po za tym...dlaczego ja?

Po chwili otworzyłam swoje oczy, zmarszczyłam brwi lekko gdy zauważyłam leżącą przede mną czerwoną róże i czarną kopertę. Jak to tutaj się znalazło? Kto ją tutaj przyniósł? Kurde znowu te głupie pytania!
Otworzyłam ją odkładając różę na bok. Co zauważyłam? Kartkę. Normalną kartę a na niej napis.

" Gra toczy się dalej, gra końca nie ma, 
jesteś jak pędzące auto,które hamulca nie miało
lecz nagle je dostało " 

B.A.                                      

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*informacja z strony: http://www.v10.pl/narzedzia/BA,co,oznacza,skrot,BA,35751.html

Mam nadzieje że rozdział się podoba :)